Czasem tak bywa, że sobotni poranek jest… ciężki. Szczególnie, kiedy piątkowy wieczór „odrobinkę” się przeciągnął 🙂 Nie mniej jednak z niczego to nie zwalnia…
Jestem zwolennikiem łączenia przyjemnego z pożytecznym. Jako, że musiałem załatwić pewną sprawę około 3 km od domu, postanowiłem od razu wskoczyć w dresik i wrócić biegiem. Ostatnio ciężko było zmotywować się do regularnych treningów, dlatego tym bardziej taka opcja ucieszyła mnie.
Co do samego treningu – za tydzień pierwszy start, potem Bieg Niepodległości, więc musiałem „przetestować nogę”. Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Plan był taki, aby tylko odrobinkę się zajechać, ale też utrzymywać tempo poniżej 6 min/km.
Cel udało się osiągnąć, i to jeszcze z całkiem sporym zapasem 💪
- 5:39 – na rozgrzewkę
- 5:27 – sprawdzenie, czy jeszcze potrafię
- 5:19 – test nr 2
- 5:15 – o kurła…
- 5:26 – trochę pod górkę 😉
Jak widać, potencjał jest, tylko trzeba go teraz dobrze ukierunkować 😄
Na zakończenie jak zawsze muszą być jakieś przemyślenia ;p Generalnie, w weekend nie ma innej opcji, niż trening rano, bo po południu czy wieczorem zawsze coś wyskoczy. Nie wiem jak u Was, ale wiele razy trening mi wylatywał z grafiku, bo były inne, ciekawsze rzeczy do zrobienia 🙂
Dzisiejszy trening pozwala mi celować w okolice 27 minut podczas zawodów, a jak będzie 26 to będę w 100% zadowolony.
Panie Bartku. Ja z innej beczki. Brakuje mi Fitness Fordon. Czy jeszcze to powróci? I w jakim miejscu. Anetka jest niezastąpiona!!!
Świetna pasja. Każda forma aktywności fizycznej i propagowanie jej jest czymś bardzo pozytywnym.